Rok temu, gdy Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie państwa Dziubak, potwierdzając w nim zasadność roszczeń kredytobiorców, tak naprawdę wszyscy frankowicze odetchnęli z ulgą, gdyż skuteczność tego orzeczenia erga omnes, czyli wobec wszystkich, powoduje, że każdy sąd krajowy orzekający w sprawie frankowej powinien mieć je na względzie i powinien kierować się wskazaniami Trybunału.
Banki przeciwko takiemu podejściu oczywiście silnie oponowały, w praktyce okazało się jednak, iż sądy w większości zaakceptowały stanowisko Trybunału, co bezpośrednie odzwierciedlenie znajduje w wydawanych obecnie w sprawach frankowych wyrokach, powyższe nie oznacza jednak, że sprawy frankowej nie można przegrać.
Po wyroku TSUE nastał dla frankowiczów najlepszy czas by pozbyć się kredytu we frankach i zacząć życie bez kredytu – w przypadku unieważnienia umowy frankowej lub też spłacać tani kredyt PLN po uzyskaniu odfrankowienia kredytu
Choć nadal i jedno i drugie, można to zrobić tylko na drodze sądowej, to jeszcze nigdy sądy nie były tak przychylne kredytobiorcom jak na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, dlatego też frankowicze coraz chętniej składają pozwy przeciwko bankom.
Frankowicze wierzą w wygraną z bankami i masowo pozywają
Od początku 2020 roku zaobserwować można systematyczny wzrost liczby pozwów kierowanych do sądów w sprawach frankowych, szacuje się bowiem, że do końca czerwca 2020 roku na sądowych wokandach znajdowało się około 18 800 postępowań dotyczących frankowych umów kredytowych, choć bardzo prawdopodobne, że spraw tych było zdecydowanie więcej.
W porównaniu do zeszłego roku, liczba składanych pozwów wzrosła więc o kilkadziesiąt procent. Co jednak istotne, frankowicze nie tylko częściej decydują się dochodzić swoich praw, lecz przede wszystkim zdecydowanie częściej ich roszczenia są przez sądy uwzględniane.
Z nieoficjalnych informacji wynika, iż od początku roku do końca sierpnia 2020 roku, frankowicze wygrali około 86% postępowań z bankami, przy czym w trzecim kwartale 2020 roku odsetek wygranych przez kredytobiorców postępowań wyniósł już około 95%. Od kilku miesięcy dosyć wyraźna jest zatem tendencja, że wzrasta liczba składanych pozwów, lecz również rośnie przewaga frankowiczów w sądach i kredytobiorcy częściej uzyskują korzystne dla siebie orzeczenie. Pośród korzystnych dla kredytobiorców wyroków przeważają orzeczenia unieważniające zawarte umowy kredytowe, czyli eliminujące takie umowy z obrotu prawnego, choć oczywiście odfrankowienia również się zdarzają.
Ale porażki nadal się zdarzają…
Korzystne orzecznictwo i przychylność sądów nie oznaczają jednak, że każda sprawa frankowa, niejako automatycznie, musi zakończyć się wygraną kredytobiorcy, bo choć odsetek przegranych jest stosunkowo niski, to i takie wyroki się zdarzają.
Decydując się na walkę z bankiem i kwestionowanie w sądzie postanowień zawartej umowy kredytowej odnoszącej się do franka szwajcarskiego, bezwzględnie pamiętać należy, że postępowania z tego zakresu są procesami skomplikowanymi pod względem prawnym i nadal istnieje sporo wątpliwości w sprawach frankowych, które różnie przez sądy są rozstrzygane.
Dlatego też, żeby zminimalizować ryzyko przegranej, należy dobrze do takiego postępowania się przygotować, najlepiej więc skorzystać w tym zakresie z usług profesjonalnego pełnomocnika, który specjalizuje się w prowadzeniu spraw frankowych.
Dlaczego frankowicze nadal przegrywają
Historia zna bowiem przypadki, że z pozoru prosta sprawa, której teoretycznie nie można było przegrać, kończyła się fiaskiem z powodu nieumiejętnego prowadzenia postępowania. Żeby więc znaleźć właściwą osobę do prowadzenia procesu z bankiem, warto tej czynności poświęcić nieco więcej czasu i nie angażować „pierwszego lepszego” prawnika, bo skutki mogą być wręcz tragiczne.
O ile jednak na wybór pełnomocnika kredytobiorca ma wpływ i sam decyduje komu powierzyć swoją sprawę, to niestety, ale na to do którego sędziego w danym sądzie trafi jego sprawa frankowa, nie ma już najmniejszego wpływu i niestety zdarzało się również, że wydane rozstrzygnięcie nie było korzystne dla kredytobiorcy, gdyż sędzia nie posiadał doświadczenia w orzekaniu w takich sprawach, a przez to nie wiedział np. w jakim kierunku idzie orzecznictwo.
Pamiętać również należy, iż fakt, że w przeważającej większości roszczenia kredytobiorców są uwzględniane, nie jest wiążące dla sądu, który twoją sprawą frankową będzie się zajmować. Każdy sędzia ma obowiązek dogłębnie przeanalizować sprawę i w oparciu o zgromadzone dowody wydać rozstrzygnięcia, lecz co istotne, sąd orzekający nie jest związany wyrokami wydanymi przez inne sądy powszechne, powyższe powoduje więc, że z pozoru w tożsamych sprawach mogą zapaść dwa zupełnie różne rozstrzygnięcia.
Przegrane sprawy frankowiczów
Przykładem takiego niekorzystnego dla kredytobiorcy rozstrzygnięcia jest niedawne orzeczenie wydane przez Sąd Okręgowy w Warszawie. W wyroku z dnia 20 lipca 2020 roku, sygn. akt: XXV C 1058/18, Sąd co prawda zasądził na rzecz kredytobiorców roszczenie, lecz była to jedynie kwota 5.636,19 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 29 marca 2018 r. do dnia zapłaty, natomiast w pozostałej części powództwo zostało o zapłatę zostało oddalone, a w zakresie roszczeń o ustalenie i o ukształtowanie stosunku prawnego postępowanie umorzono. Kredytobiorcy wygrali zatem spór z bankiem jedynie w 14,86 %.
W ocenie Sądu powództwo zasługiwało na uwzględnienie jedynie w ograniczonym zakresie, opartym na twierdzeniu o bezskuteczności części niektórych klauzul umownych. Dokonując analizy sprawy Sąd doszedł bowiem do następujących wniosków, że przedmiotowa umowa kredytu była ważną czynnością prawną, a kredyt hipoteczny udzielony na podstawie tej umowy był kredytem złotowym, a jedynie indeksowanym do waluty obcej – franka szwajcarskiego.
Powyższe Sąd wywiódł z faktu, że Bank wydał kredytobiorcy określoną sumę kredytową w złotych, przy czym jej wysokość była określana (indeksowana) według kursu danej waluty w dniu wydania (indeksowanie do waluty obcej po cenie kupna). Ustalenie takie następowało też w celu określenia wysokości rat kredytowych, do których kredytobiorca będzie zobowiązany w okresie trwania stosunku kredytowego.
W dniu płatności konkretnych rat taka rata była natomiast przeliczana zgodnie z umową na złote stosownie do kursu danej waluty, tj. po kursie jej sprzedaży kontrahentowi banku. Zdaniem Sądu kredyt został więc udzielony w złotych, a był jedynie indeksowany do kursu waluty obcej. Ponadto Sąd uznał, że postanowienie umowne w zakresie mechanizmu indeksacji jest częściowo bezskuteczne i nie wiąże kredytobiorców, a w konsekwencji wysokość zobowiązania kredytobiorców wobec kredytodawcy powinna zostać obliczona z pominięciem tej części klauzuli indeksacyjnej, która jest niedozwolona.
Klauzule indeksacyjne zawarte w spornej umowie są zdaniem Sądu, postanowieniami abuzywnymi, ale jedynie w części, a mianowicie wyłącznie w zakresie w jakim brak jest określenia w treści umowy kredytu wysokości marży, o której mowa w paragrafie 17 umowy lub też zasad jej określenia w sposób pozwalający na obliczenie tej wysokości. Ta ułomność czyni tę klauzulę indeksacyjną częściowo abuzywną, nie powoduje zaś skutku w postaci nieważności całej umowy ani też skutku w postaci bezskuteczności całej klauzuli indeksacyjnej.
W ocenie Sądu nieuprawnione było więc obliczanie przez Bank kursów według reguły: kurs kupna = kurs średni NBP – marża (banku) kupna, kurs sprzedaży = kurs średni NBP + marża (banku) sprzedaży, przy czym do obliczeń bank brał pod uwagę kurs średni NBP obowiązujący w dniu roboczym, w których ustalano kurs z tabeli banku na dzień następny. W pozostałym zakresie Sąd stwierdził brak podstaw do uznania, aby klauzule indeksacyjne zawarte w umowie miały niedozwolony charakter w rozumieniu art. 385 (1) kc.
W konsekwencji należność banku wobec kredytobiorców z tytułu przedmiotowej umowy powinna zostać obliczona z uwzględnieniem co do zasady klauzuli indeksacyjnej, przy czym przy uwzględnieniu kursów kupna i sprzedaży CHF rozumianych zgodnie z paragrafem 17 umowy jako średnie kursy złotego do waluty CHF ogłoszone w tabeli kursów średnich NBP, ale – co istotne – bez uwzględnienia marży banku wskazanej w tym paragrafie.
W ocenie Sądu sam sposób ustalania kursów walutowych w paragrafie 17 umowy został precyzyjnie określony w zakresie w jakim odnosi się do średnich kursów złotego do waluty CHF ogłoszonych w tabeli kursów średnich NBP. Zdaniem Sądu brak jest jakichkolwiek podstaw do uznania, że tego rodzaju postanowienie umowne jest nieważne lub bezskuteczne.
W ocenie Sądu brak abuzywność przejawia się w tym, że odniesienie do średnich kursów złotego do waluty CHF ogłoszonych w tabeli kursów średnich NBP oznacza, że klauzula indeksacyjna co do zasady odwoływała się do ustalanego w sposób obiektywny kursu CHF, do obiektywnych wskaźników, na które żadna ze stron nie miała wpływu. W tym zakresie klauzula ta nie pozwalała Bankowi kształtować tego kurs w sposób dowolny, wedle swej woli. Rację kredytobiorcom Sąd przyznał natomiast w tym zakresie w jakim podnieśli, że przepis § 17 umowy kredytu w żaden sposób nie reguluje wskazanej w nim wysokości marży banku lub zasad pozwalających na jej ustalenie, a w konsekwencji nie wiadomo, czy jest to wartość stała, czy zmienna, przez kogo i na jakich zasadach jest ona ustalana, nie nakłada na bank żadnych ograniczeń w tym zakresie. Brak jakiekolwiek odniesienia do marży banku, która jest składnikiem kursu, gwarantuje bankowi możliwości nieskrępowanego wyznaczania kursów w tabeli kursów banku, a tym samym swobodnego kształtowania wysokości zobowiązania powodów i wysokości ich co miesięcznych świadczeń.
Ponadto, Sąd potwierdził, że postanowienia umowne dotyczące klauzul waloryzacyjnych nie zostały z kredytobiorcami indywidualnie uzgodnione, jednakże już nie znalazł podstaw do przyjęcia, że klauzula waloryzacyjna określa główne świadczenie umowy kredytu.
Pojęcie głównego świadczenia stron należy rozumieć wąsko, w nawiązaniu do pojęcia elementów przedmiotowo istotnych umowy, natomiast w ocenie Sądu sporne klauzule waloryzacyjne wprowadzają jedynie reżim podwyższenia świadczenia głównego. Chociaż problem waloryzacji rat kredytu i przeliczania należności banku z waluty obcej na polską jest pośrednio powiązany ze spłatą kredytu, to jednak brak jest podstaw do przyjęcia, że ustalenia w tym zakresie są postanowieniami dotyczącymi głównych świadczeń stron. Są to postanowienia poboczne, o drugorzędnym znaczeniu.
Głównych świadczeń stron dotyczą tylko takie elementy konstrukcyjne umowy, bez uzgodnienia których nie doszłoby do jej zawarcia. Klauzule waloryzacyjne w umowie kredytobiorców nie są więc zdaniem Sądu postanowieniami o charakterze przedmiotowo istotnym (essentialia negotii). Powyższe doprowadziło również do wniosku, że klauzule waloryzacyjne nie należą do określonych w art. 69 ust. 1 Prawa bankowego essentialia negotii umowy kredytu, gdyż nie określają głównego świadczenia kredytobiorcy, stwarzają one jedynie możliwość modyfikacji tego świadczenia.
Zdaniem Sądu utrzymanie klauzuli indeksacyjnej w spornym kontrakcie po wyeliminowaniu z niej niedozwolonej części postanowienia umownego (marża) jest prawidłowe i dopuszczalne, albowiem po wyeliminowaniu z niej niedozwolonej części postanowienia umownego umowa nie posiada żadnej luki prawnej, umowa w takim kształcie może być w pełni wykonywana, nie budzi wątpliwości interpretacyjnych (zmiana polega jedynie na prostym odjęciu od mechanizmu indeksacji marży banku), zaś sam mechanizm indeksacji oparty o średni kurs NBP określony w paragrafie 17 umowy jest dozwolonym postanowieniem umownym, ponadto brak w/w marży jest niekorzystny finansowo dla banku, który narzucił konsumentom niedozwolone postanowienie umowne w tym zakresie, a zarazem brak ten jest korzystny dla konsumentów. W ocenie Sądu w tym stanie rzeczy wyeliminowanie z umowy całej klauzuli indeksacyjnej byłoby nieprawidłowe i stanowiło nieuzasadnioną, zbyt daleko idącą ingerencję ze strony Sądu w kontrakt zawarty przez strony.
Kolejny korzystny dla banku wyrok został wydany przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu w dniu 25 września 2020 r., sygn. akt: I C 1280/18. Powodem w tym przypadku był bank Millenium i wydanym orzeczeniem Sąd zasądził od kredytobiorcy dochodzoną przez Bank kwotę, wynikającą z wypowiedzenia umowy kredytu indeksowanego kursem CHF, zastępując jedynie kurs Banku kursem średnim kursem NBP, co było zgodne z opinią sporządzoną przez biegłego.
W ocenie Sądu nie zasługiwał na uwzględnienie zarzut nieważności umowy kredytowej podnoszony przez kredytobiorców, gdyż umowa spełniała wymogi ustawy- Prawo bankowe, ponieważ wskazano w niej kwotę kredytu, sposób wypłaty udzielonego kredytu, sposób jego spłaty i oprocentowanie. Zasadny okazał się natomiast zarzut abuzywności postanowień umowy odwołujących się do kursów arbitralnie wyznaczanych przez Bank.
Sąd stwierdził, że należało ustalić jaki jest skutek abuzywności, a więc czy doprowadzi on do nieważności umowy, czy, potocznie mówiąc, do jej odfrankowienie, bądź czy zasadne będzie wprowadzenie innego postanowienia w miejsce klauzul abuzywnych, tj. kursu średniego NBP. Sąd opowiedział się za ostatnim rozwiązaniem, albowiem jego zdaniem takie rozwiązanie powoduje, że żadna ze stron nie jest pokrzywdzona.
Niekorzystnych dla kredytobiorców rozstrzygnięć na szczęście nadal jest niewiele, ważne jednak, żeby inne sądy nie podzieliły poglądów zaprezentowanych powyżej.
Dobre kancelarie sprawdzone kancelarie frankowe to co rozpracowały problem frankowiczów owszem wygrywają praktycznie każdą sprawę. Ale wszelkiego rodzaju spółki z o.o. i samozwańczy eksperci od spraw frankowych masowo przegrywają sprawy frankowe. Ba nawet są przypadki, że takie spółki przegrywają sprawę ale później się wypierają, że oni ją prowadzili. Należy bardzo uważać na to komu się zleca sprawę do prowadzenia. BARDZO
Niestety niewiele osób zdaje sobie sprawę jak wygląda to w praktyce i ludzie zaczynają lekceważąco podchodzić do wyboru prawnika. Kierują się tylko ceną, niebawem będziemy widzieli efekty tego, o ile już ich nie ma bo przegrane zwykle są skrzętnie ukrywane
niestety, kancelarii z dużym doświadczeniem (co najmniej 5-6-letnim lub dłuższym) jest dosłownie kilka w skali całego kraju – mam tu na myśli takie, które prowadzą po kilkaset spraw i już mają na koncie co najmniej 20 spraw wygranych – takie kancelarie na ogół zatrudniają spore zespoły prawników i by ich opłacić, z jednej strony, stosują już stawki zupełnie niedostępne dla większości ofiar tych pseudo-kredytów, a z drugiej strony, zawierają umowy hurtowo licząc na efekt skali, co wprost skutkuje dramatycznym obniżeniem jakości obsługi (brak czasu na odbieranie telefonów i odpowiadanie na maile, brak czasu na uzgadnianie treści pism z klientami), nie wspominając już o indywidualnym podejściu do klienta, bo przy kilkuset prowadzonych sprawach to już nie jest fizycznie możliwe – w takich warunkach wybór prawnika wcale nie jest łatwy, bo trudno trafić na małą kancelarię, która ma pojęcie oraz doświadczenie co najmniej 5-6-letnie i nie ugania się za ilością spraw, bo dba o jakość, a przy tym, nie ma stawek zaporowych (na poziomie wielokrotności kzp),
na marginesie uwaga – kzp nie należą się kancelarii w przypadku wygranej, tylko klientowi, bo to na rzecz klienta sąd zasądza zwrot kosztów zastępstwa procesowego, a nie dla kancelarii, natomiast koszty zastępstwa między kancelarią i klientem reguluje wyłącznie umowa, jaką klient zawiera z kancelarią – niestety coraz więcej kancelarii wymusza na klientach, by poza wynagrodzeniem określonym w umowie, również zasądzone na rzecz klienta kzp przypadały dodatkowo na rzecz kancelarii, a ponadto, coraz więcej wymusza też premię za sukces (success fee) – prawnicy jak widać już zapomnieli, że jeszcze w latach 90-tych mieli zakaz premii za sukces wpisany do ich kodeksów etyki, jako sprzeczny z podstawowymi zasadami wykonywania ich zawodu 🙁