Frankowicze szturmem ruszyli do sądów po korzystnym wyroku TSUE, który został wydany w polskiej sprawie frankowej, czemu zresztą nie można się dziwić. Po latach niepewności i dużych rozbieżnościach w orzecznictwie, sądom wreszcie się udało wypracować w miarę jednolitą linię wyrokowania, która korzystna jest oczywiście dla kredytobiorców, to więc powoduje, że jeszcze więcej osób jest gotowych prowadzić proces sądowy z bankiem.
Dla banków taki obrót spraw stanowi natomiast nie lada problem, bo każda przegrana sprawa w sądzie to koszty i utrata zarobku, a im więcej frankowiczów wygrywa proces, to kolejni kredytobiorcy decydują się na wytoczenie powództwa. Taki samonapędzający się mechanizm dla banków może więc być wręcz zabójczy.
Czy jednak teraz po wyroku TSUE sprawy frankowe pójdą już szybko i sprawnie a frankowicze odzyskają swoje pieniądze bez problemu?
Niestety wiele wskazuje na to, że szybkie uzyskanie wyroku w sprawie frankowej może się wydłużyć, a wszystko dlatego, że Trybunał Sprawiedliwości UE po raz kolejny będzie musiał zająć się polską sprawą frankową.
30 grudnia 2019 r., a więc niespełna trzy miesiące po wydaniu przez Trybunał wyroku w sprawie państwa Dziubak, Sąd Okręgowy w Gdańsku skierował w trybie prejudycjalnym kolejne pięć pytań do Trybunału Sprawiedliwości UE. Poprzez zadane pytania Sąd chce się dowiedzieć m.in. czy aneks zawarty do umowy kredytowej, usuwający niedozwolony charakter postanowień umownych, powoduje, że zapis w pierwotnym brzmieniu nie musi być oceniany przez sąd i nie może prowadzić do stwierdzenia nieważności umowy; czy sąd ma możliwość stwierdzić nieuczciwość tylko niektórych elementów warunku umownego dotyczącego ustalanego przez bank kursu wymiany waluty, do której indeksowany jest udzielony kredyt, a przy tym pozostawić jednoznaczne postanowienie odnoszące się do średniego kursu NBP; jaki skutek ma wyrok wydany w postępowaniu frankowym, oraz czy sąd krajowy ma obowiązek informowania konsumenta, który zgłosił żądanie stwierdzenia nieważności umowy w związku z eliminacją warunków nieuczciwych, o skutkach prawnych takiego rozstrzygnięcia, w tym także o możliwych roszczeniach restytucyjnych banku, nawet niezgłoszonych w danym postępowaniu, a także takich, których zasadność nie jest jednoznacznie przesądzona, nawet w sytuacji gdy konsument jest reprezentowany przez zawodowego pełnomocnika.
Czytając pytania sformułowane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku do Trybunału Sprawiedliwości trudno nie odnieść wrażenia, że brzmią jak przygotowywane przez pełnomocników banków, a nie sąd orzekający w sprawie. Ponadto, na większość ze sformułowanych pytań odpowiedź znaleźć można w dotychczasowym orzecznictwie Trybunału, a także sądów krajowych, w tym Sądu Najwyższego, rozstrzygnięcie TSUE w zakresie pytań Sądu Okręgowego nie powinno więc być niespodzianką. Dla większości frankowiczów, których sprawy są obecnie rozpoznawane w sądach, treść skierowanych do Trybunału pytań nie jest jednakże tak istotna, jak sam fakt ich skierowania, gdyż właśnie przez to, toczące się postępowania mogą znacznie się wydłużyć.
Pełnomocnicy banków nie zwlekają bowiem i wnioskują o zawieszenie toczących się postępowań do czasu, aż Trybunał wyda rozstrzygnięcie w sprawie, sądy przychylając się do tych wniosków automatycznie wydłużają postępowanie i odsuwają w czasie wydanie wyroku o około 18 miesięcy.
Patrząc więc na charakter złożonych pytań oraz skutki jakie mogą wywrzeć na toczących się postępowaniach, ewidentnie widać, że chodzi tutaj o spowolnienie toczących się postępowań. W tym samym czasie jednak banki szykują ogromne rezerwy finansowe na wypadek przegranych spraw.
Na skutek uwzględniania pozwów kredytobiorców przez sądy, banki złapały „zadyszkę”, odsunięcie więc w czasie kolejnych niekorzystnych dla banków wyroków da im czas na stworzenie rezerw finansowych i pozwoli rozłożyć w czasie straty jakie generują unieważnione umowy kredytowe.
Takie rozwiązanie nie jest oczywiście korzystne dla kredytobiorców, gdyż dopóki sąd nie stwierdzi nieważności zawartej umowy, bądź jej nie odfrankowi, to kredytobiorca zobowiązany jest wykonywać umowę zgodnie z zawartymi w niej zapisami, a więc nadal będzie musiał płacić raty kredytu w o wiele za dużej wysokości, a bank nadal będzie wzbogać się jego kosztem.
Pozostaje więc mieć nadzieję, że sądy orzekające w sprawach frankowych nieco dokładniej przeanalizują dotychczasowe orzecznictwo TSUE i dojdą do przekonania, że do wydania orzeczenia nie potrzebują kolejnego wyroku TSUE i obecnie toczące się postępowania nie będą nagminnie zawieszane. W końcu nie ma żadnej pewności czy za kilka miesięcy kolejny sąd nie zdecyduje się na skierowanie kolejnych pytań prejudycjalnych do Trybunału, gdy więc za każdym razem sądy będą zawieszać prowadzone postępowania, to może się okazać, że wyroki będą wydawane z kilkuletnim opóźnieniem.
1,5 miesiąca po informacji o nowym zapytaniu do TSUE można powiedzieć, że Sądy jednak spraw nie zawieszają a sprawy frankowe prowadzone są płynnie.